Tajemnice (torebki) Kasi Glinki
Lubi aktywnie spędzać czas. Ceni naturalność – w stroju i makijażu. Dba o zdrowy tryb życia – w zgodzie z ekologią. Uwielbia nowe wyzwania. Katarzyna Glinka, świeżo upieczona mama, opowiada nam o tym, co robi, żeby być piękną…
Kasiu, jesteś wziętą aktorką – grasz w teatrze, filmie i serialu. A to oznacza, że chodzisz w makijażu od rana do nocy! Kiedy masz wolny dzień, malujesz się czy zostajesz saute?
Jeśli tylko mam taką możliwość, to staram się oszczędzać skórę – właśnie ze względu na to, o czym wspomniałaś. Często się przecież zdarza, że o 6-7-mej rano zaczynam zdjęcia do serialu i spędzam na planie cały dzień, a stamtąd jadę jeszcze do teatru. Poza tym makijaż sceniczny jest mocniejszy i bardziej wyrazisty niż ten filmowy, a więc mam go na sobie jeszcze więcej.
Dziś masz dyskretny, „niezauważalny”. Wolisz chyba bardziej podkreślać oczy niż usta?
Tak. Jeśli gdzieś wychodzę, nakładam dobry podkład i tuszuję rzęsy – nic więcej. Ewentualnie podkreślam jeszcze kości policzkowe, bo uważam, że ten zabieg dobrze robi każdej kobiecie. Zresztą, oba te kosmetyki wrzucam potem do torebki, na wypadek gdybym musiała gdzieś na szybko poprawić makijaż. No i może jeszcze błyszczyk do ust – też go lubię mieć przy sobie.
Już wiem, czego absolutnie nie może zabraknąć w twojej podręcznej kosmetyczce. A w łazience? Tam już z pewnością masz całą paletę kosmetyków, głównie pielęgnacyjnych?
To prawda. Ale kosmetyków do malowania też mam cały olbrzymi kufer – z uwagi na fakt, że potrzebne mi są do pracy. W teatrze malujemy się same – nie mamy ani makijażystki, ani charakteryzatora. Chociaż to akurat wydaje mi się dobrym pomysłem, bo przecież każda z nas, aktorek, najlepiej zna swoją buzię i wie doskonale, co lubi podkreślać, a czego nie. Poza tym, dzięki tej scenicznej „zabawie” w charakteryzację, poznaję różne nowości kosmetyczne. Lubię kupować nowe kosmetyki, zawsze sprawia mi to wielką frajdę. Oczywiście, w łazience mam też mnóstwo kosmetyków pielęgnacyjnych, bo to w nie inwestuję najwięcej. Głównie w preparaty do demakijażu: mleczka, toniki, żele itd. Uważam, że podstawą pielęgnacji skóry jest oczyszczanie twarzy. Pilnuję, żeby starannie zmyć z niej wszystko, co nakładam na nią w ciągu dnia, bo przy moim zawodzie jest to niezbędne. Następnie sięgam po dobry krem.
Co cię uwodzi w kosmetyku? Jego zapach? Masz na przykład kilka rodzajów balsamów do ciała, bo jednego dnia masz ochotę „otulić się” wanilią, a drugiego kwiatem jaśminu?
Jeśli chodzi o zapachy, to generalnie preferuję takie kosmetyki, które jak najmniej pachną. I z tego względu tak bardzo spodobał mi się balsam Garniera, który jest niezwykle delikatny. Nie lubię po prostu, jak coś, co nakładam na skórę, konkuruje z moimi perfumami albo łączy się z nimi. I dlatego zdecydowanie wybieram takie kosmetyki, które są dyskretne, niewyczuwalne.
Męskie podejście do tematu! Nieliczne kobiety nie dają się uwieść nowemu zapachowi…
Tak? Może… Ja po prostu uwielbiam zapach moich perfum – i to nimi wolę pachnieć. Zależy mi jedynie na tym, by moje kosmetyki dobrze nawilżały albo natłuszczały ciało, w zależności od pory roku. Za to w perfumerii mogę spędzić pół dnia! Tam tracę poczucie czasu… (śmiech)
A jeśli chodzi o nutę zapachową perfum – czy odkryłaś już swoją ulubioną kompozycję?
Przywiązuję się do zapachu – i właściwie przez lata potrafię niezmiennie stosować jeden i ten sam. Musi być świeży, orzeźwiający – taki, który przypomina mi lato. Nawet jeżeli mówi się, że te charakterystyczne zapachy owocowe i kwiatowe np. arbuza lub bergamotki powinno się stosować tylko i wyłącznie w lecie, to „noszę je” na sobie nawet w zimie, tak bardzo je lubię.
Skoro już jesteśmy w twojej łazience… Długa kąpiel w wannie czy prysznic – co wolisz? Wydajesz mi się osobą niezwykle energiczną, więc obstawiałabym to drugie, zgadłabym?
Zdecydowanie! Z wanny też czasem korzystam, ale raczej w tych momentach, gdy potrzebuję zrelaksować się i trochę wyciszyć. Lubię wtedy włączyć muzykę, zapalić świeczki i po prostu odpocząć w ciepłej wodzie. Ale zdarza mi się to mniej więcej raz w miesiącu, na co dzień nie mam na to ani czasu, ani cierpliwości. Taki relaks sprawia, że… strasznie się męczę. (śmiech)
A w SPA? Zdarza ci się wyskoczyć gdzieś z przyjaciółkami w celach „poprawy urody”?
To też nie jest moje ulubione miejsce. (śmiech) Nie przepadam za zabiegami, które tak długo trwają – jestem zbyt impulsywna i mam chyba za duże ADHD, aby tam spokojnie wytrzymać. Kładę się na leżance albo siadam w fotelu – w zależności od tego, na jaki zabieg się decyduję – i zamiast się relaksować, niemal natychmiast zaczynam się nudzić, wiercić i mam wrażenie, że wszystko mnie boli. Może i fajnie być godzinami masowaną i nacieraną wonnymi olejkami – ale mnie to jakoś nie kręci. Zawsze kończyło się tak samo: wyjeżdżałam do SPA, a potem cały czas… jeździłam na rowerze, biegałam, chodziłam na
basen, a zabiegi schodziły na dalszy plan.
Czyli stawiasz na ruch, rekreację? To właściwie też jest SPA dla ciała i umysłu…
Też tak uważam! I zawsze byłam bardzo aktywna. Oczywiście, korzystam też czasem z usług kosmetyczki, zwłaszcza kiedy po intensywnej pracy na planie czuję się zmęczona. Wybieram zabiegi, które mają na celu głównie głębokie nawilżenie ciała, i ewentualnie masaż twarzy, bo on bardzo pomaga utrzymać jędrność skóry. To są tylko te dwie rzeczy, na które czasem sobie pozwalam. Mimo że – jak już mówiłam - poddawanie się zabiegom „urodowym” nie jest moją ulubioną czynnością. Pół godziny -tyle maksymalnie jestem w stanie wytrzymać w gabinecie.
Wspomniałaś, że jesteś typem sportowym. I że do tej pory byłaś bardzo aktywną osobą… teraz wiadomo, jako mama, troszkę mniej.
Rzeczywiście, do niedawna bardzo dużo się ruszałam. Robiłam właściwie wszystko to, co można zrobić, będąc dość mocno zajętym człowiekiem – latem grałam w tenisa, pływałam i jeździłam na rowerze (np. na spektakle w Teatrze Kwadrat, gdzie występuję) - a zimą lubiłam wyskoczyć na narty. Bezpośrednią korzyścią wynikającą z tego stylu życia jest to, że jeżeli mam ochotę na ciastko, to po nie sięgam. I nie mam z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Polecam wszystkim!
Kasiu, życzę ci samych sukcesów na polu zawodowym i prywatnym. I dziękuję za miłą rozmowę.
Rozmawiała:
Ewa Anna Baryłkiewicz
Najnowsze komentarze